TATA RZEŹBIARZ. Zabawki choinkowe Józefa Gosławskiego
Okres świąteczny stał się pretekstem do pokazania w Muzeum Rzeźby wyjątkowych eksponatów – blisko czterdziestu figurek- -zabawek choinkowych zaprojektowanych i wykonanych przez artystę Józefa Gosławskiego (1908–1963). Był on jednym z czołowych polskich rzeźbiarzy i medalierów lat pięćdziesiątych, autorem monumentalnych rzeźb w przestrzeni miejskiej, między innymi grupy alegorycznej Muzyka na warszawskim MDM-ie. Choć nie wszyscy znają dziś jego nazwisko, wielu z nas miało w ręku jego prace bite w milionowych nakładach – monety: 5 zł z rybakiem, 10 zł z Kopernikiem, 100 zł z Mieszkiem i Dobrawą.
Ten wyjątkowo utalentowany twórca był w młodości kształtowany przez kluczowe postaci polskiej sceny artystycznej dwudziestolecia międzywojennego: Xawerego Dunikowskiego, Tadeusza Breyera oraz Stanisława Szukalskiego. Dzięki stypendium ukończył studia w Rzymie i spędził tam lata 1935–1939. Niestety, większość jego dorobku z tego okresu – nadana z Włoch jako bagaż koleją – zaginęła. W latach powojennych restaurował kamieniczki na rynku w Kazimierzu Dolnym, a następnie przeniósł się do Poznania i podjął prace w Wyższej Szkole Sztuk Plastycznych. W roku 1950 został z uczelni usunięty z powodów ideologicznych. Aby utrzymać powiększającą się rodzinę, przeprowadził się do Warszawy, gdzie wykonywał zamówienia państwowe oraz uczestniczył w konkursach na projekty pomników. Zrealizował monument Fryderyka Chopina w Żelazowej Woli i Adama Mickiewicza w Gorzowie Wielkopolskim. Projektował też liczne medale.
Od około roku 1953 Józef Gosławski zaczął tworzyć prezentowane na wystawie w Królikarni papierowe postaci przeznaczone do zawieszenia na choince. Choć córki rzeźbiarza – Bożena i Anna – przez cały rok mogły swobodnie przychodzić i obserwować go w pracowni, ze szczególnym sentymentem wspominają okres przedświąteczny, gdy ojciec odkładał pracę nad oficjalnymi zleceniami i w ich asyście przygotowywał kilka kolejnych figurek. Nie miał wielu materiałów do dyspozycji, ale dzięki bogatej wyobraźni świetnie sobie radził, konstruując mini-rzeźby z brystolu, kolorowych papierków, ścinków tkanin, orzeszków lasko¬wych, wydmuszek, wykałaczek i drucików. Obrócony na drugą stronę karton introligatorski stawał się imitacją skóry słonia, sklepowy papier do zawijania ryb nadawał kolor i fakturę wielbłądom, a wzorzyste francuskie próbki opakowań mydeł, które jego żona Wanda dostała od koleżanki, zamieniały się w szykowne, bogate stroje. Artysta przy tym nie zdawał się na przypadek – każda postać była wcześniej starannie zaprojektowana.
Choć w tamtym czasie własnoręczne tworzenie dekoracji świątecznych było popularne, misterne eksponaciki prezentowane na wystawie wyróżnia nieskrępowana wyobraźnia, a także wyraźny ślad ręki artysty rzeźbiarza. Poza niezbyt liczną grupą postaci i motywów dobrze znanych ze świątecznych tradycji – szopką, św. Mikołajem, aniołami czy figurkami Trzech Króli – większość stanowią przedstawienia ludzi i zwierząt na pozór bardzo luźno związane z tą tematyką. Są to postacie legendarne (Pan Twardowski na Księżycu, Krak) i historyczne (Stefan Batory, Janosik), a także przedstawiciele różnych krain geograficznych – od Podhala po Indie. Pojawiały się one jednak w kościelnych szopkach (jak u oo. kapucynów w Warszawie) czy w tekstach kolęd staropolskich, śpiewanych w domu państwa Gosławskich. W każdym przypadku identyfikacja postaci jest bardzo łatwa, ponieważ figurki w klarowny sposób odwołują się do znanych religijnych i świeckich tradycji ikonograficznych. Są dziełem wnikliwego obserwatora – zaskakują dystansem, poczuciem humoru i trafnością portretowania różnorodnych typów ludzkich (oraz zwierzęcych, czego przykładem jest sugestywna mimika wielbłądów). Przemyślany detal wymagał szczególnej staranności – twórca pieczołowicie dobierał nawet kształt orzecha z którego wykonywał głowę tak, aby odpowiadała zamierzonym rysom twarzy. Niewątpliwie zabawki choinkowe służyć mogły za pretekst (lub ilustrację) opowieści wzbogacających wiedzę malutkich panien Gosławskich o świecie, historii i kulturze.
Przyglądając się uważnie prezentowanym ozdobom, możemy prześledzić rozwój estetyki tego „gatunku artystycznego”. Jedne z najwcześniejszych postaci – Trzej Królowie – to proste stożkowate formy z doklejonymi nakryciami głowy i dłońmi. Każde kolejne święta stawały się pretekstem do tworzenia coraz bardziej rozbudowanych i skomplikowanych figur – z pełnoplastyczną głową, szeroko rozłożonymi rękoma lub charakterystycznymi atrybutami. Gesty postaci nabierały teatralnej wyrazistości i były projektowane pod kątem wzajemnych relacji lub anegdoty rozgrywającej się na choince. Stąd roztańczone pozy górali czy Hiszpanów albo kogut uchwycony w pościgu za kurką.
Po przeszło pół wieku zabawki choinkowe Gosławskiego są nie tylko wzruszającą pamiątką rodzinną, lecz także świadectwem stylu swojej epoki. Z jednej strony ich forma, kolorystyka, a nawet materiał są logiczną kontynuacją poszukiwań podejmowanych w dwudziestoleciu międzywojennym: zainteresowania kulturą ludową Zofii Stryjeńskiej, wzornictwa Warsztatów Krakowskich czy papieroplastyki Jana Kurzątkowskiego. Z drugiej strony jednak w bryle i linii postaci widać charakterystyczną lekkość i elegancję dojrzewającej nowoczesności, która w pełni rozkwitła we wzornictwie przemysłowym lat sześćdziesiątych. Dla współczesnego widza zastosowane przez Gosławskiego odważne zestawienia barw i wzorów mogą wydawać się mało jaskrawe i przygaszone. Wprawne oko dostrzeże także niedoskonałości, takie jak ślady po zżółkniętym ze starości kleju czy słabo zaostrzonych nożyczkach. Wszystko to traci na znaczeniu gdy, przyglądając się detalom wykonania zabawek, dostrzeżemy z jaką starannością, zaangażowaniem i czułością artysta wycinał i przyklejał najdrobniejsze detale – usta Hiszpanek, kropkę bindi na czole Hinduski czy gwiazdkę na lunecie astronoma.
Wprowadzając ozdoby choinkowe Gosławskiego do Muzeum Rzeźby, pragniemy przede wszystkim pokazać je jako fascynujące formy przestrzenne. Tym ciekawsze i bardziej zajmujące, że two¬rzone z całkiem niemuzealną intencją.
A jeśli, oglądając nasza wystawę, nabiorą Państwo ochoty na wypróbowanie swych sił w dziedzinie „rzeźby choinkowej”, przez cały czas trwania wystawy będzie czekał na Państwa roboczy stół suto zastawiony materiałami podobnymi do tych, których używał Gosławski, kreując fantastyczne światy dla swoich córeczek. Znajdą Państwo na nim wzorzyste papiery, dżety, sreberka, świecidełka, gadżety i bibeloty gotowe przeobrazić się w cudowne choinkowe ozdoby. Zapraszamy do wspólnej zabawy i życzymy Wesołych Świąt i Szczęśliwego 2015 roku!
zespół Muzeum Rzeźby w Królikarni
Wszystkie obiekty prezentowane na wystawie są własnością Rodziny artysty.
Zespół Królikarni chciałby złożyć szczególne podziękowania Pani Annie Rudzkiej, za wspaniałą inicjatywę i życzliwą pomoc przy organizacji wystawy. Jej wieloletnia troskliwa opieka nad pracownią oraz spuścizną ojca – rzeźbiarza Józefa Gosławskiego, wsparta przez całą Rodzinę jest wspaniałym, godnym naśladowania przykładem.
www.goslawski.art.pl
Ku naszej radości wystawa spotkała się z szerokim odzewem w mediach, poniżej zamieszczamy linki do niektórych relacji:
"Rzeźby na choince" - "Rzeczpospolita"
"Z choinki do muzeum" - warszawa.gazeta.pl
"Jak powstaje rzeźba" - wywiad z Anną Rudzką w radiowej Trójce
"Tata rzeźbiarz" na choinkę - Agnieszka Tarasiuk o wystawie "Tata Rzeźbiarz" w radiowej Dwójce
o wystawie w programie Qadrans Qultury
Anna Rudzka o wystawie "Tata rzeźbiarz" w Piątkowej aktywacji
wywiad z Anną Rudzką w Republika.tv
"Choinkowa magia zabawek Gosławskiego" na zabytek.co
"Minirzeźby - zabawki choinkowe Gosławskiego na wystawie w Królikarni" na dzieje.pl
"Zabawki choinkowe Gosławskiego. Sztuka na drzewko. Przyjdź i zrób!" na warszawa.naszemiasto.pl
ponadto pisali o nas:
Biuletyn stowarzyszenia "Otwarte drzwi"
21 społeczne liceum ogólnokształcące